

„Nierdzewna Płyta”
Dave Mustaine, nieodżałowany syn marnotrawny Metallica, w 1983 r. założył zespół, który niebawem miał stać się jednym z tak zwanej„wielkiej czwórki thrash metalu”. Kapela ta została ochrzczona „Megadeth”. Mimo początkowego pędu za Metallica i prób pokazania jak wiele ów zespół stracił na wyrzuceniu Mustaine’a ze swoich szeregów – nie nagrywał on tak świetnych albumów jak ich „oponenci”. Do czasu... Bo w 1990 r., gdy Metallica powoli umierała śmiercią naturalną zaprezentowali coś niesamowitego i niepowtarzalnego. Ich największe dzieło (i jeden z moich ulubionych albumów thrash/heavy metalowych) to „Rust in Peace”. Bo, mimo iż nie zawsze wychodziły Dave’owi piosenki – zawsze miał świetne pomysły na nazwy płyt...
Genialny riff otwiera klasyczny dziś utwór i znak rozpoznawczy Megadeth, „Holy Wars... The Punishment Due”. W tym utworze mamy wszystko, czego metalowa dusza potrzebuje do potrząsania czupryną – świetne zagrywki gitarowe w niepowtarzalnym dla Mustaine’a stylu, obłędny bass, który przygrywa nieco wyciszony, jednak wpływający na odbiór w pozytywny sposób oraz perkusję, która wszechstronnie operuje całym ekwipunkiem rytmicznym. Dodać należy, że wokal Dave’a w tym kawałku, jak i na całej płycie ma swój niepowtarzalny wydźwięk – jest cyniczny, ironiczny, sarkastyczny, jadowity i (naprawdę, ale to naprawdę) wkurzony. Orientalizująca wstawka elektryczna jak ulał pasuje do genialnego tekstu o niebezpieczeństwie, jakie stwarza religia dla pokoju na świecie. Solo gitarowe jest długie – to popis głównego bohatera. Genialne co do nuty.
Jak można przebić taki początek? Jak można stworzyć arcydzieło równe „Hangar
„Take No Prisoners” zaczyna się w podobnym stylu, jak „Hangar
„Five Magics” przechodzi od szybkiego tempa do powolnego w ciągu kilku sekund, dokładnie sprawdzając pokłady cierpliwości słuchacza. Płaczliwe zagrywki Dave’a w połączeniu z genialną gitarą bassową budują niepokojący klimat, który niedługo potem przeradza się w utwór o średnim tempie, bardzo dobry, choć nie tak genialny jak poprzednie.
Niepokojące gitarowo „Poison Was the Cure” szybko zostaje zmienione w galopadę gitara-perkusja i wzmocnione wrednym wokalem Mustaine’a. Na uwagę zasługuje końcowa zagrywka Dave’a – jest ona po prostu fajna. Niestety, w ostatecznym rozrachunku jest to utwór za krótki i jakby schematyczny, bez pomysłu, choć z pewnością - dobry.
Wiedźmi śmiech zwiastuje początek „Lucretia”, który szybko zostaje zmieciony przez fajny riff gitarowy. Nieprzekonujący wokalnie Dave i ogólny brak przebojowości to największy zarzut, jaki można by wysnuć do tego kawałka. Dobra solówka, dobry bass, dobra perkusja, zawodzący wokalista... Ostatecznie: „tylko” dobry utwór.
Gitara w „Tornado of Souls” ma w sobie coś z furii żywiołów natury. Uderzające z ogromną siłą bryły gradu riffów w połączeniu z burzowym bassem, huraganem wokalnym Dave’a, ulewną perkusją i pajączkową solówką-błyskawicą zasługują tylko i wyłącznie na gromkie brawa. To genialne „Tornado...” zmiata czapki z głów.
„Dawn Patrol” to zupełnie inna historia niż dotychczas. Powolna, dumnie krocząca miniatura zachwyca odmiennością. Od tempa, poprzez „kroczący” wokal, a skończywszy na zaangażowanym ekologicznie tekstem.
Zbliża się koniec płyty. “Rust in Peace... Polaris” to riffowanie na najwyższym poziomie, wspierane solówkami, szyderczym wokalem Mustaine’a i dobrą sekcją rytmiczną. Dobre podsumowanie świetnego albumu.
Co można powiedzieć jeszcze o takim albumie jak ten? „Rust in Peace” to bardzo dobre utwory złożone z miażdżących riffów, pięknych solówek, ironiczno-szyderczych wokali i świetnych tekstów. W końcu, to spełnienie ambicji Dave’a Mustaine’a dotyczącej doścignięcia Metallica w poziomie artystycznym. Marzenie muzyka zostało spełnione, podobnie jak nasze - słuchaczy. „Rust in Peace” to kawał solidnego klasycznego thrash metalu, którego wstyd nie znać. Gorąco polecam.
Telegraficzny skrót:
1) “Holy Wars... The Punishment Due” ******
2) “Hangar
3) “Take No Prisoners” *****
4) “Five Magics” *****
5) “Poison Was the Cure” ****
6) “Lucretia” ****
7) “Tornado of Souls” ******
8) “Dawn Patrol” ****
9) “Rust in Peace... Polaris” *****
Klimat: **** (ironiczny)
Znużenie: ****** (czysta przyjemność)
Teksty: *****
1) “Holy Wars... The Punishment Due” ******
2) “Hangar
3) “Take No Prisoners” *****
4) “Five Magics” *****
5) “Poison Was the Cure” ******
6) “Lucretia” *****
7) “Tornado of Souls” *****
8) “Dawn Patrol” *****
9) “Rust in Peace... Polaris” *****
Końcowa ocena: ******
Na skróty: Genialna płyta thrashowa, dzięki której Megadeth na stałe znalazł się w „wielkiej czwórce thrash metalu”. Wstyd nie posłuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz