

„Monotonny Taniec Śniącego Trupa”
Pełne gotyckiego patosu Dead Can Dance ustąpiło miejsca swemu onirycznemu wcieleniu na drugim albumie grupy, pt. „Spleen and Ideal” - albumie pełnym zadumy i przesiąkniętym marzeniami oraz pejzażami muzycznymi. Albumie dość kontrowersyjnym, który da się zarówno kochać, jak i odrzucać.
Należy zauważyć już na samym początku dwie rzeczy. Po pierwsze: album nie jest ani trochę przebojowy, a wręcz przeciwnie – skłania raczej ku skoncentrowanej zadumie. Działa na słuchacza jak muzyka relaksacyjna. Gros instrumentów momentami przenika się wręcz idealnie, a czasami – jest pełen zbędnej powtarzalności.
Otwierający płytę “De Profundis (Out of the Depths of Sorrow)” jest naszpikowany po nuty patosem. Po chwili elektroniki pojawia się piękny orientalny wokal Lisy Gerard. Chwila zadumy zostaje przerwana przez nakładki wokalne głębokiego męskiego głosu (w tej roli Brendan Perry) i bicia dzwonów doskonale wieńczących utwór.
Bardziej mroczne jest „Ascension”. Instrumenty brzmią tutaj wręcz złowieszczo, napawając przekonaniem, że za chwilę wydarzy się coś strasznego. Pejzaż muzyczny przypomina muzykę filmową i w tejże roli sprawuje się doskonale. Słyszalna „cisza” przypomina otchłanie niezbadanego kosmosu. Właśnie tak można muzycznie wykreować owo eponymiczne „Wniebowstąpienie”!
“Circumradiant Dawn” zaczyna się dość tajemniczo, po chwili przechodząc w dość nieciekawy wokal połączony ze sprawną grą na fortepianie i brzdąkaniem gitary. Wszystko to w ostatecznym rozrachunku brzmi nijako i wtórnie.
Ciekawszego wstępu uświadczymy w „The Cardinal Sin” – jednym z czterech utworów, które nie są instrumentalne na tym albumie. Brendan Perry śpiewa tutaj przy akompaniamencie gamy instrumentów w sposób łączący zadumę z gawędziarstwem, osiągając w tej materii wspaniały rezultat.
Hipnotyczne „Mesmerism” angażuje w znacznej mierze perkusję, dzięki czemu zdecydowanie odróżnia się od pozostałych utworów. Orientalna gitara, śpiew Lisy Gerard oraz przytłumiona perkusja przywodzą na myśl „Baśnie Tysiąca i Jednej Nocy”. Jest to skoncentrowane dzieło o melancholijnym charakterze. Na uwagę zasługuje przepiękna partia instrumentów smyczkowych pod koniec kompozycji.
“Enigma of the Absolute” umieszczona po “Mesmerism” ma dość pozytywny wydźwięk. Skupienie Perry’ego w śpiewie nie zmienia się i tutaj. W zasadzie to bicie w gong, skrzypce i wokal powtarzają się natrętnie tworząc utwór celowo monotonny, a skoncentrowany na tekście. Jest to dzieło przemyślane, lecz nieprzekonywujące w odbiorze.
„Advent” zaczyna się dość nieciekawie. Praktycznie utwór to tylko powtarzalna partia: bas/elektronika/perkusja, która od czasu do czasu zostaje wsparta fortepianem. Znowu przoduje tutaj Perry, który jest nawet bardziej monotonny wokalnie niż zwykle. Słabe.
“Avatar” ma w sobie coś z „Fascination Street” The Cure – z pewnością jest to wspaniały bas i estetyzm, który łączy obie kompozycje w interesujący sposób. Mimo wszystko Lisa w momencie w którym zaczyna „zawodzić” jest pozbawiona smaku, irytuje. W klimatach stricte orientalnych sprawdza się doskonale, lecz w orientalizujących – niekoniecznie.
“Indoctrination (A Design for Living)” zagrane na fortepianie i wsparte elektroniką brzmi bardzo ciekawie. Brendan Perry powraca tutaj w swoim lepszym wcieleniu, by odprowadzić nas na granicę snu i jawy. Rozwinięcie partii klawiszowej nie było zbyt dobrym pomysłem – brzmi ona po prostu sztucznie, spełnia rolę „wypełniacza”.
Ostatecznie nie można powiedzieć, że „Spleen and Ideal” jest dziełem genialnym. Wręcz przeciwnie: zgubą tego albumu jest monotonia. Wiadomo jest, jak Dead Can Dance dbało o poziom i rozwój swoich kompozycji, lecz widać, że w niektórych miejsca rozsądek ustąpił miejsca romantyzmowi. I to z miernym skutkiem. Jednak, z drugiej strony, odbiór płyty zależy od tego czego się od niej oczekuje. Jeżeli chcemy muzyki „do posłuchania” – będzie ona nabytkiem doskonałym, którego nie pożałujemy. Jednakowoż, jeżeli ma to być dla nas zbiór piosenek – nie sprawdzi się. Bo żeby docenić muzykę taką jak ta potrzeba samotności, ciemności i kilku wypalonych świec...
Telegraficzny skrót:
1) “De Profundis (Out of the Depths of Sorrow)” ****
2) “Ascension” ****
3) “Circumradiant Dawn” **
4) “The Cardinal Sin” ****
5) “Mesmerism” ****
6) “Enigma of the Absolute” **
7) “Advent” **
8) “Avatar” ***
9) “Indoctrination (A Design for Living)” ***
Klimat: ****** (oniryczny)
Znużenie: *** (średnie)
Teksty: ****
1) “De Profundis (Out of the Depths of Sorrow)” -
2) “Ascension” -
3) “Circumradiant Dawn” -
4) “The Cardinal Sin” ****
5) “Mesmerism” -
6) “Enigma of the Absolute” ****
7) “Advent” ****
8) “Avatar” -
9) “Indoctrination (A Design for Living)” *****
Końcowa ocena: *****
Na skróty: Średni album, zupełnie nie nadający się do słuchania rozrywkowego. Za to w kategorii „dzieło budujące klimat i relaksujące” jest on świetnej jakości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz