
„Hard-Rockowe Starcie”
Thin Lizzy zachwycili publiczność w 1975 r. płytą, która jest uznawana za jedną z najlepszych w ich dorobku. Jak prezentuje się po 35 latach? Cóż, dość dobrze. Słychać co prawda, że swoje lata ma, lecz w tym zarazem tkwi jej urok... Charakterystyczny wokal, hard rockowe podejście do muzyki i niezbyt lotne teksty – taka była muzyka Thin Lizzy.
Zaczynają fajnym riffem i lekką perkusją w coverze Boba Segera „Rosalie”. Wejście charakterystycznego wokalu ma w sobie chwytliwą lekkość: mocny i pewny głos bluesmana rozpędza w ciekawy sposób utwór aż do przebojowego refrenu. Szkoda, że gitarzystę słychać niemalże tylko w środku utworu, ale kiedy słychać – ma się czym pochwalić.
Galopada bass - perkusja podobna do „Children of the Grave” Black Sabbath ma miejsce w “For Those Who Love to Live”. Bluesująca gitara elektryczna połączona z wokalem i sekcją rytmiczną to już klasyka gatunku. Mamy tutaj też lekko przebojowy refren i ładną solówkę w końcówce kawałka. Ciekawie prezentuje się wyciszona gitara bassowa – artysta ma co pokazać, choć zespół usilnie stara się go zakneblować wokalem...
Rhytm & bluesowe „Suicide” składa się z zaciekłej recytacji wokalisty w intro połączonej ze świetnym riffem następującym tuż po niej. Dalej utwór przedstawia się dość nudno: mamy pohukiwanie wielogłosowe, gitarową jazdę po mostku i klepanie na perkusji, lecz całość nie zachwyca aż do partii riffowanej gitary, która ostatecznie ratuje kawałek.
„Wild One”, z kolei, to świetny wstęp gitarowy zakrapiany lekką dozą melancholii. Wejście wokalu sprawia wrażenie balladowe, przywodzi na myśl charyzmatycznych wokalistów epoki, takich, jak choćby Jim Morrison z The Doors. Mimo, iż jęczenie w środku utworu brzmi nieco melodramatycznie – jest to całkiem zgrabny kawałek.
“Fighting My Way Back” intryguje wstępem, następnie staje się wyciszony instrumentalnie, aż do czasu przebojowego refrenu, gdzie gitarzysta po raz kolejny pokazuje swój kunszt.muzyczny. Fajna solówka wieńczy w zadowalający sposób ów dzieło.
“King’s Revenge” niewątpliwie ma swoje korzenie w folku – mogłoby z łatwością trafić na wczesne albumy Uriah Heep. W końcu instrumentaliści są wysunięci na równi z wokalistą. Kolejna ładna solówka i kolejny dobry utwór.
Lekki niepokój wprowadza “Spirit Slips Away”. Po krótkiej chwili słuchamy nostalgicznej pieśni podnoszącej na duchu i jednego z najładniejszych utworów na płycie. Klimat sprawia, że zamiast po prostu dobrego utworu mamy do czynienia z dziełem aspirującym do statusu arcydzieła. Przejmująca solówka doskonale koi nerwy, a partie gitarowe mają w sobie coś z burzowych chmur, które zwiastują deszcz. Jednak deszcz ów nie spada, a Thin Lizzy jest jak promień słońca wśród kłębowiska obłoków. Świetne.
Bardzo bluesowy początek „Silver Dollar” przywodzi skojarzenia z The Roling Stones. Niestety, pod każdym względem jest to utwór średni – nie ma solówki, która porywa, perkusyjnie jest dość mechaniczny, a pamiętne riffy w tej chwili zostają wyczerpane. Najsłabszy kawałek albumu.
“Freedom Song”, tak jak poprzednik nie porywa słuchacza tak, jak utwory wcześniejsze, jednakże ma lepszą gitarę niż „Silver Dollar”. W tenże sposób nie zasługuje na większą uwagę, jest utworem rzemieślniczym.
„Ballad of a Hard Man” to świetny riff początkowy, hard-rockowa perkusja i standardowy wokal. Nie brzmią tutaj zbyt dobrze nakładki zniekształcające śpiew. Dopowiadanie tekstu i solówka prezentują się blado na tle wspaniałego riffu, choć jest to niezła końcówka dla płyty takiej jak ta.
Z pewnością uwielbienie fanów dla tego albumu było zasłużone. Jednakże lata mijają, a płyta (mimo tego, że nie zestarzała się zbytnio) momentami przynudza współczesnego słuchacza. Najgorsze wrażenie robią chaotyczne i zalatujące Bobem Dylanem teksty, choć kwestia produkcji również wrzuca nieco dziegcia do tej beczki z miodem. Trochę szkoda, lecz ostatecznie „Fighting” to bardzo dobry album, przemyślany i składający się w najgorszym wypadku z utworów średnich.
Telegraficzny skrót:
1) “Rosalie (Bob Seger cover)” ****
2) “For Those Who Love to Live” ***
3) “Suicide” ****
4) “Wild One” ****
5) “Fighting My Way Back” ****
6) “King’s Revenge” ****
7) “Spirit Slips Away” *****
8) “Silver Dollar” ***
9) “Freedom Song” ***
10) “Ballad of a Hard Man” ****
Klimat: **** (wyluzowany)
Znużenie: **** (małe)
Teksty: **
1) “Rosalie (Bob Seger cover)” *
2) “For Those Who Love to Live” **
3) “Suicide” ***
4) “Wild One” **
5) “Fighting My Way Back” **
6) “King’s Revenge” **
7) “Spirit Slips Away” ***
8) “Silver Dollar” ***
9) “Freedom Song” *
10) “Ballad of a Hard Man” *
Końcowa ocena: ****,5
Na skróty: Bardzo dobra wyluzowana płyta hard-rockowa, będąca jedną z klasycznych dla gatunku. Świetne gitary, rozwinięty bass i charakterystyczny śpiew to jej motywy przewodnie. Warto przynajmniej raz przesłuchać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz