8/30/2010

Ben Harper - Fight for Your Mind



“Przegrana Walka o Twój Umysł”

Ben Harper zasłynął przede wszystkim jako zręczny artysta łączący blues, rock, folk i gospel. Jego styl gitarowy - dość rozpoznawalny - należy do docenianych przez krytyków. Jednakże sam styl nie wystarcza w przypadku takiej płyty jak „Fight for Your Mind”. Uderza tutaj przede wszystkim powtarzalność poszczególnych utworów i mizerna wartość tekstów piosenek. Album stanowi przykry pokaz upadku formy artysty i wyczerpania jego pokładów kreatywności.

Jest rzemiosło - utwory, które nie wyewoluowały chwalebnie w hity, posiadają paskudne teksty albo zwyczajnie nie podołały obecności „God Fearing Man” (kawałka, który zapewne i tak by je zaabsorbował):

“Ground on Down” to właściwy utwór na początek płyty. Jednak zamiast rozkręcić słuchacza właśnie nim – specjaliści od marketingu widocznie stwierdzili, że doskonale nada się na numer drugi. Komercyjne seppuku albo „alternatywne podejście do komercji” - jak kto woli. Utwór z pozoru powolny, przeradza się po krótkim czasie w rzemieślniczy rockowy kawałek, z ciekawą partią gitary basowej i ładną harperowską solówką.

“Please Make Me Like You Want To” kontynuuje równy poziom “Ground on Down”, choć w bogatszy gitarowo sposób. Jednocześnie warto zauważyć, że utwór jest po prostu za długi.

“Fight for Your Mind” to znowu głównie gitara basowa, która jest wspaniałym momentem tej, jak i większości piosenek, lecz przecież nie tylko ona podlega ocenie przez typowego słuchacza. Solówka gitarowa jest rzemieślniczo dobra, niestety nawet ona nie ratuje tego utworu od mierności. Ta płyta powinna być albo krótsza, albo mniej powtarzalna.

W końcu, jak zwykle, zaczyna się wychwalanie Boga przez Bena Harpera. “Power of the Gospel” wyróżnia się partiami smyków, nostalgiczną gitarą i ekspresywnym śpiewem. Naprawdę dobrą gitarą i szczerym śpiewem. Szkoda, że tylko w sprawach metafizycznych Ben może śpiewać tutaj z żarliwością...

Mamy tutaj nieliczne utwory niezłe, które nie nudzą się zbyt szybko i są charakterystyczne:

“Another Lonely Day” to melancholijny utwór, który idealnie sprawdza się na wietrzne jesienne wieczory. Intrygująca gitara i lekko znużony głos Bena tworzy wspaniałą atmosferę, co w połączeniu z inteligentnym tekstem daje wspaniały rezultat.

“Excuse Me Mr.” jest fajnym utworem, który jest tym, czego oczekiwałem jako standardu po kolejnej płycie Harpera! Jedynie uderzenia w basowy dzwonek psuje ten kawałek… Skłania do przemyśleń w prosty sposób: prostym tekstem. Zniekształcony głos Bena jest ciekawą odmianą i słucha się go z przyjemnością.

Nadchodzi, niestety, czas na utwory słabe, albo takie, które po przesłuchaniu kilkukrotnym będą tylko obrzydzać odbiór albumu:

Utwór „Oppression” wita nas w delikatny sposób. Monotonny, bynajmniej nie zachęca do wgłębiania się w dalszą część albumu. Utwór raczej zapycha niż nasyca słuchacza. Jedynie bębny wnoszą co nieco do piosenki, choć nie jest to wystarczające, szczególnie w porównaniu do pozostałych partii albumu.

“Gold to Me” to dobre gitarowe bicie, jednak okraszone sztampowym tekstem, który psuje świetnie zagrany rytm. Szkoda, że partia perkusyjna nie jest nieco mocniejsza i bardziej wyszczególniona...

Poklepywanie bębnów na “Burn One Down” przypomina to z „Oppression”… Nudny kawałek z paskudnym tekstem, który dodatkowo wzbudza skojarzenia z najgorszego gatunku rapem przez swój wydźwięk („If you don’t like my fire, then don’t come around…”).

“People Lead” odznacza się jedynie wyróżnieniem partii rytmicznej. Kolejny nieciekawy tekst, kolejna powtarzalna partia gitary, która, gdyby nie krótki riff, uśpiłaby większość słuchaczy.

„Another Lonely Day” wersja druga została podpisana na albumie jako “Give a Man a Home”. Owszem, jest klonem, jednak niedorobionym. Pod każdym względem.

“By My Side”… to kolejny nudny utwór. Nic dodać, nic ująć. Klimat „senny” w pejoratywnym znaczeniu - to jego najlepsza definicja. Teksty czasami również warto dać do napisania komuś bardziej kompetentnemu…

„One Road to Freedom” nie powinno znaleźć się na płycie po genialnym poprzedniku („God Fearing Man”). Nie powinno kończyć albumu, bo pozostawia tylko niesmak i obrzydzenie.

Jest jednak smaczna wisienka na tym zjełczałym torcie. Epicki utwór daje Harperowi niesamowite pole do popisu. Dlaczego jednak tylko jeden taki kawałek? Wszakże świetnie budowane tempo, delikatne bębny i ta rażąca rozpaczą i wewnętrznym rozdarciem gitara proszą o więcej! Refren jest wspaniały i przebojowy jak na genialną balladę przystało. Niemal dwanaście minut upływa dla słuchacza jak chwila. Pojawia się chęć powtarzania utworu wciąż i wciąż. Jak taki utwór mógł wpaść na tak mizerny i powtarzalny album? Toż to woła o pomstę do nieba! Mimo, iż nie trafiają do mnie teksty o tematyce religijnej, które częstokroć mają być uzasadnieniem, że mimo mierności wykonania muzycznego mają ogromną wartość (bo mówią o Bogu), to w tym wypadku jestem skłonny przyznać, że moje podejście trafiło na opór w postaci tego właśnie kawałka.

Zniechęcony ostatnim utworem i zachwycony przedostatnim, muszę przyznać, że nie mam ochoty słuchać tego albumu nigdy więcej w całości. Jest po prostu odrażający i nudny. Nie widać tutaj włożonego trudu – jedynie fabryczne granie, które nie zaspokoi wymagającego słuchacza, a co dopiero fana. Odradzam słuchania albumu, zachęcam do przesłuchania „God Fearing Man”.

...Bo niektóre albumy po prostu lśnią od takich pereł bardziej niż powinny....

Telegraficzny skrót:

1) “Oppression” **

2) “Ground on Down”***

3) “Another Lonely Day” ****

4) “Please Make Me Like You Want To” ***

5) “Gold to Me” **

6) “Burn One Down” *

7) “Excuse Me Mr.” ****

8) “People Lead” **

9) “Fight for Your Mind” ***

10) “Give a Man a Home” **

11) “By My Side” *

12) “Power of the Gospel” ***

13) “God Fearing Man” ******

14) “One Road to Freedom” **

Klimat: ** (nieokreślony)

Znużenie: ** (spore)

Teksty: -1,5

1) “Oppression” **

2) “Ground on Down”***

3) “Another Lonely Day” ****

4) “Please Make Me Like You Want To” ***

5) “Gold to Me” **

6) “Burn One Down” *

7) “Excuse Me Mr.” ****

8) “People Lead” **

9) “Fight for Your Mind” ***

10) “Give a Man a Home” **

11) “By My Side” *

12) “Power of the Gospel” ***

13) “God Fearing Man” ******

14) “One Road to Freedom” **

Końcowa ocena: *,5

Na skróty: Słaby album, wart wyróżnienia tylko przez „God Fearing Man”. Nie zawiera prócz wspomnianego utworu nic ciekawego, a wręcz przeciwnie: odstrasza sztampowością i wzajemnym powielaniem się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz