8/26/2010

Vader - Impressions in Blood



„Krwawe Impresje”

Vader jest z pewnością jednym z najlepszych polskich zespołów thrash/death metalowych. Swoją płytą „Impressions in Blood” po pierwsze utrzymał swoją renomę, a po drugie wyniósł się na wyższy poziom ciężkiego grania.

„Between Day and Night” to świetne intro, wykonane wespół z orkiestrą, które doskonale wprowadza słuchacza w tematykę płyty.

Potężne wejście oznajmia rozpoczęcie „ShadowFear”, mocnego utworu, który dzięki dobrze trzymanemu tempu uderza słuchacza. Warta odnotowania jest tutaj wyszczególniona perkusja – szybka i zabójcza. Nieco nie odpowiada mi solówka, co jednak z nawiązką odpłaca nam rzetelna gitara oraz doomowy bas. Dobry początek albumu.

„As Heavens Collide” jest krótkim i szybkim utworem, który jest wyśpiewany z typową dla Petera manierą, która mimo braków technicznych jest niepowtarzalnym elementem Vader. Mimo początkowego braku przekonania z mojej strony, szybko wpada on w ucho i zaczyna się podobać.. Mocna łupanina i cedzenie słów sprawiają, że utworu słucha się całkiem przyjemnie, szczególnie, że zwolnienie tępa i zrezygnowanie z growlu przez Petera w środku utworu odróżniają go i wynoszą na piedestał świetnych utworów z tej płyty.

Wejście “Helleluyah!!! (God Is Dead)” zwiastuje fajne intro, które przypomina mi fragmenty ścieżek dźwiękowych z filmów z serii “Alien” i “Predator”. Wspaniała praca gitar, agresywny wokal oraz „tupocząca” perkusja to rozkosz dla ucha. Refren sprawia, że od razu mam ochotę na powtórkę utworu. Jeden z najlepszych kawałków z płyty.

„Field of Heads” jest już typowy po przesłuchaniu pozostałych numerów. Mimo tego trzyma się bardzo dobrze. Miłe dla ucha są tu szczególnie: gitara prowadząca i perkusja. Pozorny koniec utworu okazuje się niezłą okazją do pokazania kunsztu perkusyjnego.

„Predator” to kolejny fajny kawałek okraszony quasi orkiestralnym intro. Z początku wolny, niebawem staje się utworem zagranym w średnim (jak na Vader) tempie. Wyrzucanie z siebie tekstu przez Petera jest pełne furii i ma dość hipnotyczny charakter. Ładna solówka i nieco nudna perkusja równoważą się, sprawiając, że mamy do czynienia z kolejnym bardzo dobrym utworem. Co prawda, można było skrócić nieco „wygaszanie” dźwięku pod koniec piosenki i wyeliminować nużące partie perkusyjne, lecz mimo tego utwór trzyma dobry poziom.

Kolejny zabójczy utwór nosi nazwę „Warlords”. Chwytliwy tekst z genialnym początkiem („I am so mighty, I am so dark!”) i doskonała współpraca muzyków powoduje, że mam wrażenie, że posiadają oni wspólny umysł. Niesamowita to kolaboracja!

Slayer musi być jedną z najbardziej lubianych przez członków Vader zespołów. Intro jak żywo przypomina wspomnianą kapelę w „Red Code”. Nie sposób porównywać nikogo do Kerry’ego Kinga, lecz gitarzysta jak najbardziej idzie w jego ślady wypracowując swoją własną alternatywę dla jego stylu. Perkusja bawi się tempem, choć wokal Petera jest niestety nużący w tym utworze.

„Amongst the Ruins” to jeden z tych utworów, które zaczynają męczyć słuchacza po doskonałych utworach z początku płyty. Średnie gitary, dobra perkusja, wokal Petera i mało chwytliwy tekst sprawiają, że jest to solidne rzemiosło i tylko tyle.

„They Live!!!” z kolei atakuje już od samego początku niesamowitą chwytliwością („Yes!”), gitarami (jakże wspaniale zgrzytliwymi!) i szaloną perkusją. Atak na słuchacza wgniata w podłogę nie zostawiając go przy życiu.

Jest z początku delikatnie. Potem zaczyna się wejście smyczków. Potem jest już tylko brak szans na słaby utwór. „The Book” jest świetnym końcem płyty, które pozostawia na dłuższą chwilę bez tchu. Tak powinno się grać metal! Cedzenie Petera staje się wspaniałym atutem, a solówka gitarowa, która przywodzi z kolei skojarzenia z najlepszymi latami kariery Megadeth i maniakalne popisy Dave’a Mustaine’a, stanowi przeciwieństwo tempa utworu, wprowadzając przemyślany kontrast.

Podsumowując, „Impressions in Blood” to genialny album, który z pewnością wybija Vader z grona wielu polskich kapel grających metal. Agresywny i szybki nie daje słuchaczowi chwili wytchnienia i wgniata go w ziemię. Dodatkowe smaczki orkiestralne tylko wzmagają chęć na ponowne odsłuchania. Brak słabych utworów i ich wysoki poziom aranżacji sprawiają, że nikt nie będzie rozczarowany kupnem tego wyśmienitego albumu.

Telegraficzny skrót:

1) „Between Day and Night” ****

2) “ShadowFear” ****

3) “As Heavens Collide” ****

4) “Helleluyah!!! (God Is Dead)” ******

5) “Field of Heads” ****

6) “Predator” ****

7) “Warlords” *****

8) “Red Code” ****

9) “Amongst the Ruins” ***

10) “They Live!!!” *****

11) “The Book” ******

Klimat: ***** (agresywny)

Znużenie: ****** (żadne)

Teksty: ****

1) „Between Day and Night” -

2) “ShadowFear” *****

3) “As Heavens Collide” *****

4) “Helleluyah!!! (God Is Dead)” *****

5) “Field of Heads” ****

6) “Predator” ****

7) “Warlords” ***

8) “Red Code” *

9) “Amongst the Ruins” ***

10) “They Live!!!” ***

11) “The Book” *****

Końcowa ocena: ******

Na skróty: Wyśmienity agresywny album z dobrze wpompowanymi smaczkami orkiestralnymi. Nic tylko słuchać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz