

„Infantylny Cash”
Johnny Cash – wyjątkowy wykonawca amerykański od początków kariery urzekał nas swoim głosem i ciekawą grą gitarową. W 1975 r. nagrał płytę „The Johnny Cash Children’s Album, która, jak sama nazwa wskazuje - została ona przeznaczona dla dzieci. Mamy do czynienia z płytą naiwną, która jest raczej ciekawostką w jego dyskografii niż pełnowartościowym albumem. Mimo pewnego wahania, postanowiłem zrecenzować album, który z pewnością nie jest wybitny, gdyż samym założeniem skierowany był do najmłodszych odbiorców.
Muzyka na tym albumie jest zdecydowanie mniej ważna od samego tekstu. Mamy tutaj melodyjne i proste zagrywki gitarowe, śpiew Johnny’ego, który jak zwykle zachwyca swym ciepłem. W końcu: teksty, które są przeróżnej jakości, głównie słabe, a jedyną cechą je spajającą jest naiwność i dziecinność. Mają swój urok, trzeba przyznać.
Mamy do czynienia z utworami, które są po prostu w porządku (Nasty Dan”, “One and One Makes Two”, “I Got a Boy [and His Name Is John]”) - nie wyróżniające się niczym szczególnym, a z drugiej strony - nie zniechęcające, wpadające w ucho i wypadające z niego bardzo szybko. Kombinowanie z drugim wokalem June Carter nie wypada dobrze (“I Got a Boy [and His Name Is John]”) - jej głos jest pretensjonalny i pozbawiony charyzmy Johnny’ego, a zatem - zbędny. Mamy też dwie perełki, które mogłyby z powodzeniem znaleźć się na „prawdziwych” albumach Johnny’ego – są to “Little Magic Glasses” i „Miss Tara”. Oba z wymienionych charakteryzuje delikatne granie gitarowe, które w połączeniu z instrumentami smyczkowymi w tle daje piękny, nieco melancholijny efekt. Jednak im dalej drążymy płytę – tym gorsza się wydaje. Przeważają utwory nużące gitarowo, a nawet – wokalnie (“Dinosaur Song”, “Tiger Whitehead”, „Call of the Wild”, „Little Green Fountain”,
“Old Shep (Elvis Presley cover)”) - są to przyśpiewki zakrapione wtórną gitarą w stylu country, pozbawione jakiejkolwiek wartości, dziecinne, gdzie prostota umyka gdzieś daleko - zastąpiona przez infantylność. Z perspektywy czasu dziwi, że dzieci potraktowane zostały na tym albumie tak, jakby były niedorozwinięte. Jedno jest pewne – niewielu z nas chciałoby, by nasze pociechy dorastały z tym albumem (podwórkowa wyliczanka w „Little Green Fountain, choć „The Timber Man” ma pewną [choć wątpliwą] wartość edukacyjną).
Ostatecznie mamy do czynienia z albumem, który można traktować w dwujnasób: albo jako porażkę Casha, albo jako album dziecinny, traktowany z przymrużeniem oka. Jednak, co rzuca się w oczy, to dorośli sięgną obecnie po ten album prędzej niż dzieci. Stąd, przyjąwszy pierwszy tok rozumowania, album ten zasługuje na potępienie. Jest zaskakująco infantylny, bez polotu i okraszony złymi tekstami. Zdecydowanie odradzam zarówno rodzicom, którzy są zachwyceni Cashem, jak i ich pociechom.
Telegraficzny skrót:
1) “Nasty Dan” ***
2) “One and One Makes Two” ***
3) “I Got a Boy (and His Name Is John)” ***
4) “Little Magic Glasses” ****
5) “Miss Tara” ****
6) “Dinosaur Song” *
7) “Tiger Whitehead” **
8) “Call of the Wild” *
9) “Little Green Fountain” *
10) “Old Shep (Elvis Presley cover)” *
11) “The Timber Man” *
Klimat: ** (niekonsekwentnie naiwny)
Znużenie: ** (znaczne)
Teksty: **
1) “Nasty Dan” **
2) “One and One Makes Two” **
3) “I Got a Boy (and His Name Is John)” **
4) “Little Magic Glasses” ****
5) “Miss Tara” ****
6) “Dinosaur Song” *
7) “Tiger Whitehead” *
8) “Call of the Wild” *
9) “Little Green Fountain” *
10) “Old Shep (Elvis Presley cover)” **
11) “The Timber Man” **
Końcowa ocena: *
Na skróty: Płyta, która nie spodoba się nawet dziecku. Z perspektywy czasu – teksty, które są obraźliwe nawet dla kilkulatka oraz muzyka, która jest w większości wtórna i nudna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz